Jak odnieść sukces
jeżeli nikt nie daje Ci konkretnych wskazówek.Żywo pamiętam, jak jeden ze szkoleniowców dzielił się historią, o tym, jak uczestnik zapytany o to, co sądzi o szkoleniu, wypisał w ankiecie informacje typu, że w łazience nie działał kran.
I piszę o tym z dwóch powodów. Pierwszy, jako osoba działająca online, zawsze natrafisz na taką osobę, która zapytana co sądzi o Twoim kursie, webinarze, szkoleniu powie Ci, że przerywało, albo trochę ucinało slajd, albo, że była literówka, albo, że podwójna spacja.
I to, co trzeba rozpoznać, to, że są osoby, dla których wydaje się to niezmiernie ważne. I które nie umieją przeskoczyć myślowo do meritum, jeżeli jakiś szczegół je wybił.
I choćbyś najbardziej się starała, zawsze będzie jakiś błąd. Idąc dalej…Twoja marka, logo, teksty, kursy będą wydawać się nieidealne, wymagające dopieszczania, nie będziesz pewna, czy rzeczywiście nazwa profilu jest świetna czy kiepska, będziesz się obawiać, że żart poszedł za daleko, że być może zbyt wiele e-mail wysłałaś, że trzeba było zacząć od masterclass nie eBooka… to zawsze będzie.
Dlatego tak istotne jest rozpoznać w sobie samej, tego ucznia na sali, który gdy ma szansę zadać pytanie dla odwiedzającego wykładowcy, pyta, czy można iść do toalety. I czy w sklepiku są drożdżówki.
Tak. Ja o tym.
Dlaczego?
Ponownie, z dwóch powodów.
Po pierwsze, aby wyplenić w sobie tę skłonność marnowania czasu na rzeczy, które nie mają znaczenia. Bo inaczej utkniesz w szczegółach. Nie ma znaczenia od czego zaczniesz, jeśli zaczniesz.
Jeśli będziesz odrzucać każdą wskazówkę, bo ta nisza nie dobra, bo ta usługa Ci nie pasuje, bo ten temat nie jest idealny wpadniesz w myślenie, o nie, utknęłam, innym idzie tak świetnie, a ja NIE MAM NIC.
NIGDY nie będzie idealnie.
Nikt za Ciebie nie podejmie decyzji i tak, każda potencjalna decyzja powoduje paraliż, bo może to będzie zła decyzja? Może później się okaże, że rzeczywiście ktoś inny miał w logo innà czcionkę i teraz idzie mu lepiej?
To się wydaje takie ważne i istotne, aby mieć dopracowany każdy szczegół. Jeśli powiem Ci, że eBook ma mieć 100 stron, Ty zaczniesz argumentować, że ktoś ma eBooka, w którym jest 60. Jeżeli powiem Ci, że jego cena to 50zł Ty powiesz, ale konkurencja ma za 27zł. Jeżeli powiem Ci, że konsultacja wstępna powinna trwać 20 minut, Ty mi zaczniesz udowadniać, że się nie da. A potem wychodzisz z sali, z poczuciem, że nic nie wiesz, bo każdy ma inaczej i Ty umiałaś podać przykłady, że Ty wiesz lepiej i znasz się lepiej ale nadal nie wiesz, od czego zacząć, gdyby tylko ktoś Ci podał jakieś konkrety…
Zawsze gdy popadasz w takie dywagacje przypominaj sobie, co jest ważniejsze? Czy to, aby nakarmić dziecko czy żeby zjadło wszystko z talerza?
Jeden pominięty obiad nie sprawi, że dziecko umrze. Moja mama do mnie dzwoniła przez pierwsze kilka lat codziennie pytając się, czy dziecko miało dziś proteiny. Bo ja nie lubię mięsa więc wolała się upewnić. Ja mam uraz do jedzenia i karmienia dzieci, że mógłbym książkę napisać.
Poszłam do koleżanki raz się wyżalić, że moje dziecko niejadek, w szkole wszedł zakaz masła orzechowego i zostały mi jako opcja tylko kanapki z szynką do wkładania do lunchboxa. I takie małe okrągłe serki.
A ona wzruszyła ramionami, że nie ma takiego problemu, jej syn wszystko zjada. Ja na to, z na nowo obudzoną nadzieją, z gwiazdami w oczach – podziel się swoimi sekretami o bogini domowego ogniska. A ona odpowiedziała, że daje mu codziennie kanapki z dżemem i on wszystko zjada oprócz skórki.
Na usta cisnęło mi się automatyczne ale ale PROTEINY? Gdzie źródło białka? Bo przecież byłam dobrze wytrenowana, że dziecko, które nie ma źródła białka w każdym posiłku zginie natychmiastowo a mnie aresztują. No i co masz na myśli, “oprócz skórki”? Pozwalasz dziecku marnować jedzenie? Je połowę porcji? Krzyczało we mnie w środku wszystko, co we mnie wpojono.
A ona wcale nie widziała problemu. Dziecko przychodzi do domu, je przecież obiad i nie ma problemu. To ja tu mam każdego dnia załamkę stulecia, sen mi to z powiek zabiera, a ona wzrusza ramionami? To nieważne?
Przecież i tak najedzony?
Ale przecież dietetycy mówią o tym, jak dieta dziecka wpływa na rozwój mózgu i ja NIGDY nawet nie pomyślałam, że można zrobić dziecku do szkoły kanapkę z samym dżemem. Bez masła orzechowego jako źródła białka i energii. Przecież kanapka ze sklepowym dżemem to jak kanapka z cukrem! (Pamiętaj, byłam dobrze wytrenowana na tym etapie, że ja jako matka zawsze wszystko robię źle, szczególnie jeżeli się czymś NIE zamartwiam)
Oczywiście nic takiego jej nie powiedziałam, tylko słabym głosem dopytywałam o resztę jadłospisu bo jej dziecko, było wesołe, zdrowe i wysportowane.
No i jak porównałam z nią te jadłospisy to wyszło, że mój niejadek je 2x więcej warzyw, nie boi się wcale próbować różnorodnych potraw … nie dlatego, że tak dbałam o te proteiny. Nie. Dlatego, że ja lubię odkrywać nowości i raz mamy coś tajskiego innym razem coś z Libii. A ulubionym warzywem mego dziecka jest cukinia, bo z niej robi się muffinki.
Czyli okazało się, że całe to moje zamartwianie się było zupełnie nie potrzebne. A przeważyła moja wrodzona ciekawość i innowacyjność.
O tym przekonałam się będąc u innej koleżanki, gdzie miałyśmy ochotę na ciasto, to spytałam się, co ma w lodówce… i nie było masła, ale było zapomniane limoncello. I oliwa z oliwek. Więc upiekłam jedno z najpyszniejszych ciast cytrynowych, z tego co było pod ręką. A ona nie mogła się powstrzymać, żeby nie dopytać, czemu nie ważę składników.
Bo każda z nas ma coś wpojone, a już najbardziej, że jeśli chociaż jeden szczegół będzie nie tak, to wszystko będzie do kitu.
Dzięki temu, że zobaczyłam, że można karmić dziecko po prostu tym, co lubi, dostrzegłam, że hej, u mnie wcale nie jest tak źle, jak mi się w moim spanikowanym umyśle wydawało.
Co oczywiście, nie znaczy, że przestałam się zamartwiać. Ale bardziej doceniłam to, że może fakt, że nie smażę codziennie kotletów (ok, NIGDY nie smażę kotletów, bo nie lubię) nie oznacza, że moje dziecko nie je porządnie.
Tak samo Ty, mimo, że wydaje Ci się może, że masz tylko same niedociągnięcia, że wszystko masz na szybko i na kolanie, że logo mogłoby być lepsze, kurs bardziej treściwy, w eBooku dodatkowy rozdział a na konsultacji w zeszłym tygodniu mogłaś powiedzieć o jeszcze jednym aspekcie… jest ok. Nawet, gdy na myśl o wpadce na live skręcasz się ze wstydu, bo znowu trzeba było otworzyć drzwi .. albo, ja jedna kursantka mi napisała, dziecko weszło poinformować o wyniku ruchów perystaltycznych… to jest ok. Naprawdę.
Jesteś świetna w tym co robisz i Twoja marka cały czas się tworzy i ewoluuje. Życie to nie klasówka, nie oblejesz z powodu kilku błędów. Każdy błąd to cenna lekcja, podnosisz się, otrzepujesz kolana, poprawiasz tiarę i lecimy dalej.
Tak, literówka w tytule eBooka jest kompromitująca, ale przeżyłam. Wiesz dlaczego?
Bo pomimo wpojonej i wrodzonej skłonności do perfekcjonizmu, wiem, że dużo ważniejsze były osoby, które skupione były na zdobyciu nowej wiedzy a nie wyłapaniu błędów.
Nie bądź tą osobą, która tak mocno skupia się na błędach, że jest sparaliżowana. Windows i Facebook są pełne błędów a działają od lat. I jakoś im nie wstyd. Bo to, co dostarczają, jest ważniejsze niż kilka niedogodności.
Nie bądź tą osobą, która argumentuje, że coś tam, bo pamiętaj, albo masz szansę zapytać się o coś naprawdę ważnego, albo o drogę do toalety.
Czy chcesz być tą osobą, która po latach może powiedzieć, że nie dość, że przerwałaś wykład, aby zapytać się czy będzie zapisany to jeszcze z dumą dopytywałaś się dzielnie o wskazówki, żeby wiedzieć konkretnie, w którym miejscu na platformie?
Trzeba rozpoznać w sobie tę chęć wykrzyknięcia, ALE GDZIE PROTEINY??? I zdusić w zarodku i wyplenić z siebie tę bezradność, to poczucie, że jeśli absolutnie WSZYSTKO nie będzie IDEALNE, to Ty nie dasz rady przejść dalej.
I przestać skupiać się tak mocno na kanapkach z dżemem i na tych uciętych slajdach.
Bo masz wybór. Uwaga, będzie puenta, i to dobra.
Możesz być osobą, która dopytuje się, mi ucina slajdy i CO TERAZ? A możesz być osobą, która odpowie życzliwie, mi też ucina, ale się domyśliłam, z tego, co było powiedziane.
Możesz być osobą, która dopytuje, a gdzie link? A możesz być osobą, która na spokojnie przejrzy komentarze, bo już ktoś zadał to pytanie i jest szansa, że można znaleźć samemu. Możesz być osobą, która nie umie przeskoczyć tego, że przykład jest z innej branży i no nie wiesz zupełnie, jak zastosować u siebie, a możesz być osobą, która wpada na szkolenie, notuje ile się da, a potem analizuje, wyciąga wnioski i znajduje sposób.
Dlatego, że to te drugie osoby osiągają sukces. Te, które nagrywają telefonem przy oknie, zamiast dopytywać się o najlepszy rodzaj ring light i nie mogąc się zdecydować, odkładają pomysł na później. Te, które wypuszczają eBooka, mimo, że nie jest idealny, te, które prowadzą kolejny webinar, mimo, że na poprzednim była wpadka, te, które piszą kolejny post blogowy i wysyłają kolejny newsletter i wyciągają wnioski, na podstawie działania, opierając się na danych, które zbierają, pomimo, że aż ściska je w środku, że wszyscy widzą, jakie to nieidealne i na kolanie i po kolejnej nieprzespanej nocy, gdzie ma się ochotę rzucić wszystko w kąt.
Możesz być osobą, która tak mocno skupia się na tym, żeby mieć rację, że zostajesz sama.
Możesz mi napisać, że mam literówkę, albo że dzięki mojej wskazówce Twoje grafiki mają 2x większe zasięgi.
Możesz mi napisać, że ucinało slajdy na nagraniu sprzed roku, które właśnie oglądasz, albo, że dziękujesz, że slajdy były dodane w wersji PDF i ten przykład o ziemniakach i frytkach uświadomił Ci, że rzeczywiście, nie trzeba wcale narzekać na konkurencję zaniżającą ceny, a wystarczy zmienić format oferty i dostarczyć klientowi produkt, który zaoszczędzi mu czas.
Możesz być osobą, która napisze, ale ja dziś nie miałam czasu wykonać zadanie, nie widząc WCALE, że spędziłaś dobre 40 minut w komentarzach argumentując, że prowadząca powinna magicznie zgadnąć, że Ty nie dostałaś e-mail… albo osobą, która, odpisze, że się zawzięła i zrobiła dziś w 2 godz coś, co jej 2 lata nie wychodziło.
Możesz mi napisać, że to moja wina, że mój e-mail wpadł Ci w zakładkę oferty i powinnam była jakoś magicznie temu zaradzić, bo Ty musiałaś go szukać aż 15 minut…. Albo, możesz podziękować, za to, że udostępniam nagranie. Zawsze masz wybór, na czym się skupisz.
Po drugie, gdy trafisz na takiego studenta u siebie, będziesz wiedziała, że to normalne i nie będziesz się tak mocno przejmować, że ktoś po dwóch godzinach live Cię woli dopytać, czy będzie nagranie (albo do kiedy nagranie) i podejdziesz z życzliwością osoby, która też przez to przeszła. I wiedz też, że jeśli masz podwójną spację w eBooku, to są osoby, które przez to NIC od Ciebie już nie kupią i CAŁE SZCZĘŚCIE.
WIDEBOOK + BONUSY
PAKIET PRZEDSPRZEDAŻY WIDEOBOOKA:
+ Brand Bootcamp 30 Dni Rolek (wartość 295zł)
+ Kurs Automatyzacji na Instagramie (wartość 350zł)
+ WARSZTATY LIVE Tworzenie karuzeli na Instagram w Canva + NAGRANIE (wartość 995zł)
+ BONUS: HACKBOOK STRONY LĄDOWANIA (do pobrania od razu po zakupie)
TERMIN WARSZTATÓW: 29/10 godz 21
LIMIT miejsc 100 osób
WIDEOBOOK jest teraz w przedsprzedaży – oznacza to, że otrzymasz plik do pobrania w późniejszym terminie.
#HakerkiSukcesu to solidna dawka strategii, inspiracji
Łam kod codzienności i buduj biznes i życie wg własnych priorytetów i na własnych zasadach